Kamienica zwana umownie kamienicą Esse
Z wielką przyjemnością obejrzałem zamieszczony na jednym z konińskich portali internetowych film z 2004 roku o jednym z największych domów w starej części miasta – zwanym umownie kamienicą Esse. Pozwolę sobie na pewnego rodzaju zwierzenie: Jak dobrze jest notować, zbierać nawet wydające się w danym momencie mało znaczące zapiski. Wyżej wymieniona kamienica kryła dla mnie, oraz całego pokolenia rówieśników mnóstwo tajemnic. Biegając po „krużgankach”, odkrywając tajemnice piwnicznych czeluści oraz strychów zachowywałem w pamięci wrażenia z tamtych zabaw, a opowiadania oraz zapiski o historii domu przyjmowałem tylko przez grzeczność, a dziś… jakże jestem dumny z ich posiadania, stąd mogę rozwiać wątpliwości z filmu odnośnie daty budowy domu. Kamienicę czynszową rodziny Peczke wybudowano w 1852 roku na działce o obszarze 650 m kwadratowych przypisanym do numeru hipoteki 123. Natomiast plac przynależny do domu miał obszar 430 m kwadratowych zakonotowany w hipotece pod numerem 150. Idąc skrótem dodam, że nieoceniona nauczycielka Pani Stefania Esse urodziła się 17. V 1876 roku w lokalu numer 11 tegoż domu, a po śmieci męża oraz powrocie z Kalisza mieszkała do śmierci w lokalu nr 13. Wspomnień oraz zapisów czar, zatem niczym w barwnym tańcu pojawiają się zajmujący wówczas niebotycznie wielkie jak na ówczesne warunki mieszkania rodziny: Dziubczyńskich, Eszrychów, Landie, Kujawińskich, Kaśniewskich, Michalskich, Szymanderskich, … itd… itd…, ale to już temat na inne opowiadanie.
Jestem bardzo szarym człowiekiem, stąd pozwolę sobie odnośnie kamienicy na nieco przyziemne spostrzeżenia. Krużganki, oraz tajemniczość tego gmachu była dla nas czymś nieodgadnionym. Jednakże już wówczas podziwiałem zastosowane tam rozwiązania techniczne. Przecież wówczas kanalizacja w Koninie była niedostępna, a dzięki „trikom” budowlanym lokatorzy na swoich piętrach mogli równolegle odwiedzać przybytki do których nawet król piechotą chodził, bez narażania, że sąsiadowi z dołu coś na głowę spadnie. Jak z powyższego widać wspominać można różnie.
Tadeusz Kowalczykiewicz / akwarela autorstwa Tomasza Olszewskiego