Bałem się, że nie wypuszczą Ich z Konina!
Koncertem Orkiestry Reprezentacyjnej Straży Granicznej z Nowego Sącza zakończyła się majówka w Koninie, na koncert mieszkańców grodu z koniem w herbie zaprosił Prezydent Miasta Konina Piotr Korytkowski. Zabrzmiały pieśni patriotyczne i rozrywkowe, nie zabrakło również góralskich nut.
Orkiestra Reprezentacyjna Straży Granicznej jest muzycznym ambasadorem Straży Granicznej w kraju i za granicą! Bierze czynny udział w najważniejszych wydarzeniach artystycznych prezentując muzykę operową, operetkową, musicalową oraz rozrywkową. Wielokrotnie uhonorowana nagrodami i wyróżnieniami. Szczególnie atrakcyjny i widowiskowy jest pokaz musztry paradnej w jej wykonaniu. Orkiestra Reprezentacyjna SG jest jedyną z orkiestr wojskowych używającą podczas musztry paradnej tradycyjnych instrumentów ludowych (trombity beskidzkie, dzwonki pasterskie – „zbyrcoki” , góralska ciupaga w ręku tamburmajora).
Kiedyś podczas rozmowy ze znajomymi, usłyszałem ich pogląd, że nie przepadają już za koncertami orkiestr wojskowych, górniczych czy też innych formacji, bo przygniótł ich już nieco ten typowo patriotyczny etos podczas koncertów. Myślę, że byliby mocno zaskoczeni tym co wczoraj zaprezentowali nasi goście z Nowego Sącza!
Początek dość tradycyjny, orkiestra od pierwszych brzmień pokazała swoją klasę, soliści w pięknych mundurach dorównywali jej kroku! No ale po kilku pierwszych utworach, wokalistki wyskoczyły ze sztywnych ram munduru fizycznie, ale i również repertuarowo porywając zaskoczoną publiczność w pięknych kobiecych kreacjach w bardziej rozrywkowe klimaty, które nasi mieszkańcy dobrze znali! Widownia nie dała się długo prosić o wspólne śpiewanie utworów Ireny Santor czy też Maryli Rodowicz i pięknie dała się ponieść emocjom i muzyce!
Przyszedł taki moment podczas koncertu, że wokalistka Iwona Chruślicka, swoim wykonaniem Meluzyny rozmontowała mnie na drobne elementy i trudno mi było się ponownie poskładać! Liczyłem na bis tego utworu, czekając jak spragniony pustelnik na pustyni na szklankę ożywczej wody, niestety nie udało mi się go ponownie usłyszeć!
Nasza publiczność tak gorąco klaskała, że bis sobie wywalczyła! Ba, potem znów owacjami na stojąco kolejny bis wywalczyła! Biedny Kapelmistrz Leszek Mieczkowski próbował się nieco bronić przed kolejnym bisem, twierdząc, że muszą już wracać, bo po krótkim odpoczynku czeka ich kolejny koncert. Dorzucił wtedy, że grają ponad sto koncertów rocznie, ale tak rozśpiewanej i cudownej publiczności jak nasza konińska, to często nie spotykają! Pomyślałem sobie wtedy w duchu, to żeś se chłopie namieszał, przecież oni was z Konina nie wypuszczą, zablokują autokar i będziecie nam tu musieli pięknie grać do końca roku! Orkiestra pięknie zagrała, soliści znów oczarowali swoimi głosami i publiczność po kolejnych brawach wypuściła naszych mistrzów z KDK-u. Niech jadą dalej i pięknie grają i śpiewają!
To była duchowa uczta!