Strażacy mieli pełne ręce roboty…
Mnie wczoraj złe licho pokusiło na wyjazd do Kalisza, nagle zachmurzyło się, zrobiło szaro i runęła na nas masa śniegu, niby gradu czy zamrożonego deszczu w ilości przerażającej, zaczęło grzmieć, potem błyskać, w swym prawie 47 letnim życiu nie kojarzę burzy zimą, w momencie jezdnia zamieniła się w lodowisko, ABS szalał, zjeżdżając z małego wzniesienia przypomniałem sobie jazdę na sankach, po swej prawicy minąłem w pewnym momencie pojazd nauki jazdy zapamiętam przerażoną twarz kursantki i tańczące auto. Gdy pojawiła się możliwość zjechania na parking i przeczekania tej nawałnicy białego szaleństwa skorzystałem z niej…
Po 15 minutach wszystko ucichło, zaczęło wychodzić słońce, a białe szaleństwo zaczęło topnieć!
Ten chwilowy atak żywiołu przypomniał mi jacy malutcy jesteśmy wobec żywiołów, niby konstruujemy rakiety, promy kosmiczne, ale nasza pazerność i konsumpcjonizm będą tylko wzmagać takie zjawiska pogodowe wobec których jesteśmy bezradni, możemy tylko usuwać ich skutki!
Tomek Biedziak
Zdjęcia i raport: KM PSP KONIN