Niczego mi nie żal… ino…
Ostatnio na różnych forach, notabene zgodnie z faktami pojawiają się informacje o wyludnianiu się Konina. Nie mnie dociekać przyczyn, oraz kierunku dla zatrzymania, ba… zwiększenia liczby mieszkańców grodu z koniem w herbie. Lubię „grzebać” w archiwach, dlatego pozwolę sobie przytoczyć zapisy sprzed wieku. Autor informacji z 1927 roku o losach obywateli powiatu konińskiego opisał:
„Wyludnienie powiatowi Konińskiemu nie zagraża. Według statystycznych danych o ruchu naturalnym ludności w powiecie Konińskim za czas 1919 do 1926 roku włącznie, ogółem urodzeń było 32,502 , zgonów 18,513 czyli przyrost ludności w całym powiecie w ciągu 8 lat wynosi 13,989. Ślubów w danym czasie zawarto 8505. Dane powyższe odnoszą się do wszystkich wyznań ,tak chrześcijańskich, jak i też niechrześcijańskich. Najwięcej urodzeń było w roku 1919 najmniej w 1921 . Zgonów najwięcej było w roku 1919, najmniej w 1925. Ślubów zawarto najwięcej w r. 1919, a najmniej 1920.” (koniec informacji)
Po analizie zapisów sprzed wieku wpadłem w nostalgię, bowiem wraz z moim dorastaniem rozwijało się, ba … „pęczniało” miasto. Jakież było moje oburzenie, gdy w drugiej połowie lat sześćdziesiątych na prośbę o bilet do Konina kasjerka z dworca PKS w Poznaniu zapytała: Ale, do którego Konina? Tego żagańskiego, czy tego nad Wartą? O żeż…ty !!! Wszędzie trąbią, o rozwijającym się wokół grodu z koniem w herbie przemyśle w postaci huty, kopalni, elektrowni…,a pani z okienka śmie pytać do jakiego Konina? Wówczas młodzieńcowi w krótkich spodenkach pełnego naiwności, ambicja podpowiadała, że może istnieć tylko jeden Konin. Byłem wtedy osobą pełną uniesień, oraz dumy…, a dziś z pokrytą szronem oraz smutkiem głową uśmiecham się powodem pytania: Pan z Konina – tego koło Lichenia?
Zatem nie co kraj, to obyczaj, lecz, jakie czasy, takie obyczaje!!!
Tadeusz Kowalczykiewicz