Majówka – li tylko w maju?

Szukając odniesienia do słowa majówka w Słowniku Języka Polskiego przeczytamy: wycieczka za miasto wiosną lub latem. Z jednej strony ze smutkiem skwitujemy nieco „surowe” objaśnienie, a z drugiej zrodzi się nadzieja, że majówki niekoniecznie należy łączyć tylko z miesiącem majem.
Każdy z nas w swojej pamięci zawarł retrospekcje z „majówek”. W mojej, oprócz sentymentalnych wspomnień z „wypadów za miasto” na stałe kojarzy się z nimi Rehum rhaponticum. A cóż to za dziwo? Za tajemniczością nazwy kryje się wówczas wszechobecny rzewień zwany – mówiąc po „ludzku” rabarbarem. W którym z ówczesnych domostw nie pojawiał się kompot – lub jak niektórzy mawiali komput lub placek z rabarbaru? Stąd z nalanym do szklanej butli kompotem, plackiem zawiniętym w pergamin i wpakowanym do chlebaka wędrowaliśmy per pedes na Złotą lub Kozią Górę, tudzież lasów Kowalewka itp. … Krok za krokiem przemierzaliśmy kilometry, by dotrzeć do „pozostałości” po Puszczy Bieniszewskiej….
Celem faktograficznym należy dodać, że wraz z „dorastaniem” na owych „wypadach” podziwialiśmy nie tylko uroki przyrody i już nie tylko kompot, lecz patykiem były pisane spożywane przez nas napoje…. Pełen obawy o niezachowanie tajemnicy o „danych osobowych”, publikację zdjęć z opowiadanych „wypadów” sceduję na swoich potomków.
Jak bywało za czasów naszych przodków? Przeogromny postęp techniki spowodował, że zapisane w sztambuchu wspomnienie mojej Mamy o niebotycznej jak na ówczesne czasy wyprawie u wielu wywoła uśmiech…., a u innych wzruszenie: „….sobota wieczór- ubieramy wozy kwiatami, wypychamy sienniki i układamy na deskach(ławkach – dopisek mój) zamontowanych na wozie…., …. niedziela – ranek…, …. ruszamy na majówkę zaplanowaną pod murami zamku w Kole…., ….kawalkada liczy cztery wozy… jedzie za nami mała platforma (tu pada nazwisko właściciela- dopisek mój) …., na niej prowiant, pałąki, plandeki(osłony w wypadku deszczu- dopisek mój) i bębny… na naszym (wozie- dopisek mój) usadowił się Józiu(?)- akordeonista… rżnie mazurki , oberki, aż miło….”
Ot i tyle bajania o minionych czasach… Zachęcam byśmy wpatrzeni w fotografie już prawie sprzed 100 lat zanucili jedną z piosenek harcerskich szczególnie skupiając się na ostatnim wersie: „ Zróbmy przyjacielskie koło i zanućmy pieśń wesołą Póki mamy czas, póki mamy czas”
Zatem na majówki, czerwcówki, lipcówki i sierpniówki Kochani- „póki mamy czas, póki mamy czas” !!!!!

Tadeusz Kowalczykiewicz

Udostępnij na: