Ulica Zofii Urbanowskiej II

Sadowiąc wspomnienia w czasach przed i po I Wojnie Światowej, to odcinek pomiędzy Kilińskiego i Kościuszki trudno byłoby nazwać ulicą. Ba, jeszcze do początku lat trzydziestych przyszła ulica, była tylko drogą wiodącą na cmentarz żydowski, Krykawkę, park czy stadion. Ówczesna zabudowa Konina w kierunku zachodnim kończyła się tuż za elektrownią, oraz zabudowaniami wzdłuż ul. Kilińskiego – dawniej Tamki. Należy przypomnieć, że wiekami wartka rzeka głównym nurtem, oraz dwiema odnogami swe wody przez Konin wiodła. Rozwidlenie mające łoże w miejscu obecnych ulic Żwirki i Wigury, oraz początku Bankowej utraciło swą „moc” i już tylko w momentach „wysokiej wody” upominało się o dawne koryto. W zamian to omijające kościół św. Bartłomieja i dalej elektrownię nadal było „aktywne”. Obydwie odnogi łączyły się opodal skrzyżowania Szarych Szeregów z Kilińskiego, by kierując wody na północny zachód minąć most posłany w miejscu obecnego skrzyżowania ulicy Kopernika z Mickiewicza i ponownie spoić się z głównym nurtem. Zatem tuż za obecną ulicą Kilińskiego rozciągały się błonia oraz piaski, zresztą zwyczajowo, a i także w dokumentach Piaskami pozywanymi. Dopiero zarządzenie władz miasta podjęte pod koniec lat dwudziestych spowodowały ekspansję miasta na zachód. Poprzez podwyższanie opowiadanych terenów ziemią, miedzy innymi z miejsca posadowienia szkoły im. Zofii Urbanowskiej uzyskano atrakcyjne tereny pod zabudowę. Decyzję o sprzedaży pierwszych palców podjęto w marcu 1931 roku, a nowatorska licytacja odbyła się 15.X.1931 roku i dotyczyła placów wokół obecnej ulicy Mickiewicza. Natomiast ta związana z ulicami Nadrzeczną oraz Kościuszki – czytaj odcinek wzdłuż parku odbyła się 7 października 1933 roku. Wnikliwy obserwator dostrzeże dość sporą rozpiętość czasową. Otóż z licytacją parcel przy Z. Urbanowskiej oraz Kościuszki wstrzymywano się ponieważ tereny należały do Komitetu Przysposobienia Wojskowego i Wychowania Fizycznego – patrz zdjęcie Tomka Biedziaka. Dopiero po negocjacjach z władzami miasta boisko przeniesiono za park, a tereny mogły stanąć pod młotek licytacyjny. Pominę kto i za ile parcele zakupił, a dla celów statystycznych dodam, że powierzchnia kształtowała się od 1500 do 1900 metrów kwadratowych. Wraz ze sprzedażą inwestorzy rozpoczęli budowę, a celem ich zabezpieczenia wzdłuż łoża rzeki usypano liczący niewiele ponad metr wysokości wał – do dziś widoczne miejsce u „podnóża bulwarów”.- patrz zdjęcie Tomka Biedziaka. Zatem pojawili się inwestorzy, powstały budynki i z tego powodu wytyczono ulicę. Zanim parcele wypełniły domy, w dalekiej Warszawie podjęto decyzję o regulacji rzek w Polsce. Takimi została objęta również nasza „wartka rzeka”, którą po pogłębieniu miano spławiać węgiel ze śląskich kopalń i dalej kanałem Warta – Gopło, ku portom w Gdańsku i Gdyni. Tak olbrzymia inwestycja wymagała logistyki, a jeżeli tak, to koniecznym było centrum realizacji. W dniu 20 listopada 1929 roku z Urzędu Wojewódzkiego do Rady Miasta Konina wpłynęła prośba o sprzedaż na rzecz Skarbu Państwa placu o wielkości 1ha. Na nim miano pobudować dom, a wokół zaplecze dla Kierownictwa Regulacji Warty. Rada miasta w styczniu 1930 roku przychyliła się do prośby i sprzedała plac na styku ulic Kopernika oraz Urbanowskiej. W tymże miejscu powstał gmach, fiu… fiu…, jak na ówczesne czasy zatykający dech w piersiach mieszkańcom Konina – patrz zdjęcie z archiwum własnego. Od tego momentu przechodnie kierujący swe kroki np. do parku po lewej mijali kamienicę należącą do rejenta Sikorskiego( zdjęcie Tomka Biedziaka), po prawej miejsce działalności Towarzystwa Wioślarskiego, by swój wzrok oprzeć o budynek Komitetu Regulacji Warty. Dalej z radością kwitowano rosnące niczym grzyby po deszczu domy i podobnie, jak my kończąc spacer po ulicy wchodzili do parku.

Tadeusz Kowalczykiewicz

Udostępnij na: