200 lat Pani Justyno!
W gronie najbliższych setną rocznicę urodzin obchodziła pani Justyna Simińska. Z tej okazji 3 września najbliższa rodzina zorganizowała dla Jubilatki uroczystość, na której spotkali się krewni będący przedstawicielami kilku pokoleń.
Życzenia od władz Miasta wraz z bukietem kwiatów i listem gratulacyjnym przekazał Jubilatce Paweł Adamów – zastępca prezydenta Konina. Prezydent życzył Jubilatce dobrego zdrowia i spokoju oraz tego, by każdy następny dzień był pełen życzliwości i miłości osób bliskich. Osobne życzenia przekazano również z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Pani Justyna Simińska urodziła się 2 września 1922 roku we wsi Kowalewek, była najstarsza z dziewięciorga dzieci w rodzinie Janiny i Jana Ławniczaków. W roku 1929 rodzice zakupili gospodarstwo w miejscowości Rumin. Do Konina przeprowadziła się wraz z mężem i dziećmi w 1953 roku, obecnie mamą opiekuje się jeden z synów.
Jak wspominają dzieci: od najmłodszych lat mama pomagała rodzicom w pracach w gospodarstwie i w opiece nad młodszym rodzeństwem. Rodzice zaszczepili w córce wiarę w Boga oraz miłość do zwierząt i gospodarstwa. I tak właśnie upłynęły najmłodsze lata dzieciństwa. Beztroskie życie nie trwało długo. Kiedy mama miała 17 lat, wybuchła II Wojna Światowa. Dziadek Jan, chcąc uratować córkę przed zesłaniem na roboty przymusowe do Niemiec, wyszukał dla niej pracę u Niemców mieszkających w Sławsku. Mimo trudnego okresu powojennego, poznała swojego przyszłego męża, Franciszka Simińskiego. W lipcu 1945 roku wzięli ślub i zamieszkali w gospodarstwie w Węglewskich Holendrach. Tam w 1946 roku przyszedł na świat ich najstarszy syn Stanisław, następnie w 1947 córka Krystyna, a w 1949 syn Józef. Praca w gospodarstwie i wychowanie dzieci wypełniły większą część życia mamy. W 1954 roku na świecie pojawił się syn Jerzy, a po 7 latach, w 1961, najmłodszy potomek.
Mama całe swoje serce włożyła w wychowanie i opiekę nad dziećmi. Starała się, aby nasze dzieciństwo, mimo trudnego czasu, było kolorowe i wolne od zmartwień. Codziennie rano rozpalała ogień w piecu, żeby przygotować dla nas ciepłe śniadanie do szkoły. Raz w tygodniu piekła 4 bochenki pulchnego i pachnącego chleba, którego smak pamiętamy do dzisiejszego dnia, jak też pamiętamy smak placka z ciasta chlebowego smażonego na patelni w dniu pieczenia chleba, z zimnym mlekiem, prosto od krowy. Starała się, abyśmy zawsze chodzili czysto i schludnie ubrani.
Mimo ciężkiej pracy i wielu zajęć, mama nigdy nie narzekała na swój los. Cieszyła się szczęściem dorastających dzieci i pojawiających się wnuków.
Jubilatka doczekała się 17 wnuków oraz 22 prawnuków. Jej marzeniem jest zostać praprababcią, Jeszcze raz gratulujemy tak pięknego jubileuszu i życzymy pani Justynie Simińskiej na kolejne lata dużo zdrowia i serdecznej opieki najbliższych.
Źródło: www.konin.pl /(Zdj. z rodzinnego archiwum)