Bitelsi, Czerwony Kapturek i leczenie śmiechem w II LO!

Od wielu lat wiadomo, że śmiech i radość są lekami na wszystko, wyzwala się wtedy taka masa endorfin, działających przeciwbólowo, przeciwzapalnie i dających kopa do długowieczności. Wczoraj byłem świadkiem jak zaangażowana młodzież przy wsparciu swoich nauczycieli z II Liceum Ogólnokształcącego im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego w Koninie posiadła tę magiczną moc i postanowiła obdarować nią konińskich Seniorów!

Spotkanie rozpoczęto z grubej rury, szkolni muzycy wcielili się w kultowy zespół The Beatles i dali energetyczny koncert, który rozpalił zgromadzoną publikę, na równi wysokim poziomie zaprezentował się szkolny kabaret. Wydawało mi się, że sporo już wiem o otaczającym nas świecie i jego historii, nic bardziej mylnego… Dopiero wczoraj w szkolnych murach dowiedziałem się od dowcipem sypiącej młodzieży, że kiedyś było zgoła inaczej, na świecie żyły same babcie, Czerwone Kapturki i wilki. Było by tak dalej gdyby nie żarłoczność wilków…

Po występach przyszedł czas na słodki poczęstunek i tu warto znów dodać, że licealna młodzież stanęła na wysokości zadania i sama poczyniła te smaczne wypieki, było przesmacznie! Mam tylko cichą nadzieję, że na sali nie było jakiegoś zbłąkanego diabetologa, który liczyłby spożyte wymienniki węglowodanowe przeze mnie i seniorów!

Po kawce i ciasteczku przyszedł czas na dwa ciekawe wykłady i tu niestety seniorzy musieli wybrać czy chcą pogłębić swoją wiedzę o zwyczajach świątecznych w przedwojennym Koninie czy dowiedzieć się o historii pisania ikon.

Po wykładach na seniorów czekały gry i zabawy zręcznościowe, które przygotowała dla nich również szkolna młodzież. Ileż tu było spontanicznej radości i salw śmiechu, okazało się również, że nagrody nie muszą być za miliony, a nasi seniorzy potrafią się pięknie cieszyć wygranym cukierkiem czy torebką herbaty.

Jestem marketingowcem od ponad ćwierćwiecza, organizowałem i brałem udział w wielu eventach i dobrze wiem jak trudno dobrze zorganizować spotkanie by go nie przeciążyć, by było spontanicznie i wesoło! A wczoraj tak było, chylę czoła dodatkowo wiedząc, że zorganizowali je amatorzy a nie profesjonalna agencja! Ze spotkaniem jest tak jak z dobrym bigosem, warto do niego dodać dobre grzyby, świetną kiełbasę i dobre mięso, powidła śliwowe, ale zrobić to tak by nie ulec pokusie przesady i nie przeciążyć potrawy!

To spotkanie potwierdziło moją tezę, że jako ludzkość się gubimy zapominając, że podczas każdego spotkania najważniejsi są ludzie i relacje między nimi. Za moich czasów, choć nie chcę by zabrzmiało to jakbym żył w czasach prehistorycznych do organizacji dobrego wesela potrzebna była dobra orkiestra, dobre jadło i napitek i ludzie, nic więcej! Ludzie, rozmowy, tańce to wszystko tworzyło magiczną atmosferę i nie trzeba było tej masy dodatków co teraz fotobudki, fotobudki 360, tańce w chmurze, ciuchcia dla dzieci i masa innych rzeczy, które przebodźcowują zgromadzonych, którzy przestają czerpać przyjemność z obcowania z bliskimi.

Wczoraj było przepięknie, nikt z niczym nie przesadził, było wesoło i twórczo, młodzież pięknie zintegrowała się z seniorami. Wielu w tych czasach obawia się o młode pokolenie wyalienowanych ludzi wpatrzonych w małe ekraniki, wczoraj takiej młodzieży nie dostrzegłem, widziałem za to młodych ludzi czerpiących radość z dawania radości innym, często obcym ludziom w wieku ich dziadków!

Jestem też zbudowany widokiem tych radosnych seniorów, którzy są nadal głodni życia, wrażeń i nowych doświadczeń, są aktywnymi konsumentami życia kulturalnego w naszym mieście. Pokazują teraz jest nasz czas i wyciskają z jesieni życia ile się tylko da, wychowali i wykształcili swoje dzieci, zakończyli życie zawodowe i czerpią z życia pełnymi garściami pokazując swoim rówieśnikom, że jeżeli tylko zdrowie pozwala to można żyć na wysokich obrotach i bywać tu i tam! Jagodo, Zofio, Władku, Janino, Heleno i wielu z Was, których nie wymieniłem z imienia – jak patrzę na Was to wybaczcie, ale nie dostrzegam żadnych seniorów, widzę głodną życia, radosną i rozbrykaną młodzież i ciągle się zastanawiam skąd bierzecie tą masę energii na Waszą aktywność bo wszędzie Was pełno w pozytywnym słowa znaczeniu.

Na zakończenie zwrócę się do Małgorzaty Koziarskiej-Sip, dyrektorki II LO stosując kulinarną metaforę – Kochani gratuluję tego spotkania, mam nadzieję, że ten fenomenalna uczta była tylko preludium i będziecie częściej serwować ją konińskim seniorom!

Udostępnij na: