Wieczór pełen magii w Marinie Gaj!

8 marca to data, którą wielu zapamięta za sprawą kolejnej magicznej kolacji degustacyjnej, tym razem gościem tego cudownego wieczoru była znana aktorka filmowa i teatralna Joanna Brodzik.

Jak się okazuje Joanna ma nie tylko talent aktorski, potrafi również świetnie pisać i właśnie odwiedziła ten klimatyczny przybytek rozkoszy podniebiennych ze swoją debiutancką książką „Umami. Opowieści i przepisy”. Książka jest pełna ciekawych przepisów kulinarnych, ale nie powinniśmy jej traktować w kategorii kolejnej książki kucharskiej, nasza przemiła autorka pisała ją podczas pandemii , gdy świat się nagle zatrzymał, ubrał w maseczki i zatrzasnął nas w naszych czterech kątach pozbawiając opcji podróżowania. Joanna włożyła w jej napisanie całe swoje serducho, a pisanie książki było jej sposobem na podróżowanie „w głowie”… Znajdziemy tam mnóstwo przepisów, zdjęć i opowieści o tym jak autorka od lat kocha tropienie historii przypraw i potraw. Kiedyś ktoś jej powiedział, że spotkania autorskie to już przeżytek, że taka forma promocji jest bez sensu i jest nieefektywna. Jako, że Joanna jest jak kot, który chadza własnymi ścieżkami to postanowiła rzucić rękawicę temu stwierdzeniu i ze swoją gawędą kulinarną dociera do bibliotek i restauracji!

Mieszkańcy Konina i okolic mieli podwójne szczęście, bo 8 marca mogli się spotkać z Joanną Brodzik dwukrotnie, pierwsze spotkanie zorganizowano w miejskiej książnicy, ja miałem ogromną przyjemność jak pozostali goście spotkać się z nią w Marinie Gaj, podczas kolacji degustacyjnej, którą przygotowała wspólnie z Szefem Kuchni Dawidem Łagowskim.

No i wjechała Joanna na salę i był to wjazd przez duże W – podeszła do każdego stolika i osobiście przywitała się z każdym z gości, jeżeli ktoś miał ochotę na przytulasa to nikomu nie odmówiła serdeczności! Nagle przestała być to sala anonimowych gości, Joanna każdego znała z imienia i co najfajniejsze nawet po godzinie czy dwóch te imiona pamiętała! Nasze spotkanie zamieniła w wieczór bliskich sobie ludzi, nie wiem może to anioł! Zaczęło się czuć atmosferę jakby było to rodzinne spotkanie z kuzynami!

Mam ten zaszczyt i ogromną przyjemność, że czuję się jak członek ekipy Marina Gaj, ta kolacja była kolejnym projektem w którym mogłem uczestniczyć, menadżerka obiektu Joanna Sypniewska stara się by każdy z wieczorów był magiczny i niezapomniany, ale ten był inny, tej magii było jeszcze więcej za sprawą tego magicznego gościa wieczoru jakim była Joanna Brodzik. Podczas wcześniejszych wieczorów każdy miał swój stolik, swoje towarzystwo, uczestniczył w pięknej kolacji, ale każdy miał taki przysłowiowy parawan, Joasia swoją osobowością i ciepłem wewnętrznym pozabierała nam te przysłowiowe parawany i uczyniła spotkanie bardziej otwartym na drugiego człowieka!

Wróćmy do kulinarnych tematów, jako, że tematem przewodnim spotkania był Dzień Kobiet to nasze kubki smakowe jako Amouse boush zostały dopieszczone jadalnym goździkiem w rajstopie z tempury! No mają fantazję ułańską przyznacie!

Gdy przyszedł czas na pierwszą przystawkę pięknie poruszający się z dużą gracją między stolikami kelnerzy dostarczyli gościom pierwszą przystawkę z korzenia lotosu, boczniaka, szpinaku i kawioru wege! Gdy my konsumowaliśmy te niebiańskie potrawy Joanna opowiadała nam o potrawach, swojej książce, ale tak opowiadała jakby śpiewała, bo ja uważam, że ludzie z pasją nie mówią, a śpiewają z duszy!

Kolejno na naszych stołach pojawiła się druga przystawka z przegrzebkami, trawą morską, groszkiem i pietruszką! Niebo w gębie, niebo tu na ziemi!

Mam ten przywilej zaglądać za kotarę i podglądać jak trwają przygotowania do kolejnej wydawki, Szef Kuchni Dawid Łagowski lubi być w centrum wydarzeń i trzymać rękę na pulsie, tu nie ma miejsca na pomyłkę, wszystko musi być perfekcyjne, dopracowane i jest! Ekipa kucharzy przygotowuje pyszności, Asia Sypniewska pilnuje swojej ekipy kelnerskiej, ci biorą te pyszności i niczym tancerze pięknie donoszą na stoły gości, tym sposobem również trafiło na stoły gości pierwsze danie główne! Rumiany pstrąg łososiowy z grandine, groszkiem, cukinią, brokułem i sosem z sałaty masłowej!

W tym miejscu należy wspomnieć również naszych chłopaków zza baru, to właśnie barmani czarowali gości magicznymi drinkami!

Po krótkim przerywniku w postaci intermezzo dla oczyszczenia kubków smakowych podano drugie danie główne, nasze podniebienia zostały oczarowane bezbłędnie przygotowanym jeleniem z pasternakiem, rokitnikiem, rydzami i demi glace! Majstersztyk!

Miałem ten przywilej konsumować te dobroci w doborowym towarzystwie Joanny, wydawcy jej książki Macieja, uroczej sommelierki, która dbała o podbicie doznań kulinarnych starannie wyselekcjonowanymi winami do przygotowanych potraw. Pięknie nam również prawiła o winach, różnicy między winami, a winami naturalnymi. Miałem również przyjemność wspólnie biesiadować z naszą lokalną mistrzynią w projektowaniu i szyciu wyjątkowych sukienek okazjonalnych Eweliną Kantarowską. Ewelina twierdzi nieskromnie i tu trzeba się z nią zgodzić widząc promienny uśmiech na twarzach jej klientek, że ona ze swoim zespołem My Mania, tak naprawdę to nie szyje sukienek, oni szyją i ubierają kobiety w ich marzenia!

Czaru wieczoru dodaje zawsze muzyka na żywo, pięknie sącząca się w tle i wpadająca do naszych uszu! Podczas tego niepowtarzalnego kulinarnego spotkania goście mogli kosztować znakomitych oliwek Prezesowej Oliwowej, świetnych serów długodojrzewających z portfolio Skarbów Serowara, bez cienia wątpliwości to prawdziwa arystokracja wśród serów i goście chętnie sięgali po nie! Ale jakby rzekł klasyk, nic nie może zdarzyć się bez prawdziwego chleba, a ten na nasze stoły trafił z cieszącej się olbrzymim uznaniem okolicach Konina, ale sięgającej już ze swoimi wyrobami coraz dalej w głąb Polski Piekarni Rzemieślniczej z Węglewa!

Kwintesencją każdej kolacji, swoistą wisienką na torcie jest zawsze pyszny deser! W tym wypadku była to niespodzianka i nie wiedzieliśmy co otrzymamy! Gdy podano piękny kawałek ciasta Joasia Brodzik zerknęła na nie i rzekła „jest piękne i kuszące, niestety nie jadam cukru”! Ale kelnerka była na to przygotowana i odparła z rozbrajającą szczerością – „ależ my o tym wiemy i przygotowana niespodzianka jest bez cukru”! Oczy Joanny aż uśmiechnęły się do zgrabnego ciasteczka i bez wyrzutów sumienia i łamania swoich reguł mogła zatopić widelczyk w tym cudzie! Deser przygotowało dla nas Ciacho bez cukru!

Warto wspomnieć, że nasz gość nie skąpił podczas tego magicznego wieczoru serdeczności pozostałym gościom, mogli się do Joanny przytulić, zrobić wspólne pamiątkowe zdjęcie i kupić to co stało się pretekstem tego spotkania czyli jej autorską książkę, autorka puściła też w obieg jeden egzemplarz swojej książki, który jest dla niej bardzo ważny! Spytacie pewnie dlaczego, bo jeździ z autorką na spotkania, goście mogą się w nim wpisać jak w pamiętniku!

Wszystko co piękne kiedyś się kończy, tuż po północy nastał kolejny dzień, 9 marca dzień moich urodzin. Fajnie było przywitać kolejny 49 rok mojego życia w tym magicznym miejscu pełnym tak wielu fajnych ludzi! Boję się rutyny, powtarzalności, schematyczności, ale menadżerka obiektu Joanna Sypniewska ma zawsze głowę pełną świeżych pomysłów, pomimo faktu, że wiele w swoim życiu już widziałem ta dziewczyna nadal mnie zaskakuje!

Ogromne brawa dla Was, dla Dawida, Łukasza, całej kuchni świetnie karmicie swoich gości, barmani, kelnerzy jesteście jak banda jednej ręki, jeden za wszystkich wszyscy za jednego! Pięknie gracie do jednej bramki, nie czuć w Marinie Gaj znużenia i nerwowości, wszystko pięknie współgra jak w dobrym szwajcarskim zegarku!

Brawa dla Maćka i Sławka, właścicieli, którzy nie lubią półśrodków i zaufali Dawidowi i Joannie dając im wolną rękę by tworzyli tu piękne rzeczy!

Drodzy czytelnicy, goście tego przybytku podniebiennych rozkoszy warto śledzić fanpage Mariny Gaj, gdy pojawi się zapowiedź kolejnej uczty kulinarnej to nie zastanawiajcie się zbyt długo, bo bilety na te kulinarne wydarzenia rozchodzą się jak ciepłe bułeczki!

Materiał promocyjny

Udostępnij na: